Spotkał się, mogę powiedzieć przypadkiem. Pewnego letniego wieczoru w parku z przyjacielem spotkaliśmy go. Podszedł do nas i zapytał, gdzie znajduje się kino w naszym mieście. Jego wygląd natychmiast nabrał lekkości i lekkości. Tak brakuje naszych lokalnych facetów.
Wyglądał na trochę znudzonego i najwyraźniej pragnął naszej uwagi. Lena, moja przyjaciółka, chyba mu się podobało. Z natury bardziej ostrożny i rozważny nie spieszyłem się z oceną nieznajomego. Szybko wdaliśmy się w rozmowę i pomimo faktu, że rozmawiał więcej z Leną, było jasne, że przykłada do mnie wielką wagę. Tego wieczoru bolała mnie głowa od sterty problemów i nie miałem ochoty flirtować z facetem. Nawet takie słodkie.
Nasz wieczór trwał prawie do północy i udało nam się pokazać mu nie tylko nasze kino, ale także wiele lokalnych atrakcji. Po ucieczce na nocną zmianę Lena zostawiła nas samych i Artema - tak nazywał się ten czarujący facet, który eskortował mnie do mojego domu. To było dla niego łatwe i wyglądała bardzo podobnie do postaci ze starych amerykańskich melodramatów z jego hollywoodzkim uśmiechem.
Żegnając się ze mną, w jakiś sposób spojrzał na mnie, jakby chciał przeczytać moje myśli. W tym momencie poczułem, że coś się we mnie budzi i nie chcąc stracić z nim kontaktu, zostawiłem mu swój numer telefonu. SMSki zaczął przyjeżdżać od razu, ale nie miałem ochoty na długie rozmowy i po wypiciu kawy poszedłem spać.
Rano postanowiłem wstać wcześnie, bo dziś moja dziewczyna ma urodziny z pracy, a ja jeszcze nie wybrałem, co jej dać. Miałem iść do fryzjera, stamtąd do sklepu i Anki. Ale nagle przypomniała sobie Artema i zdała sobie sprawę, że możesz spędzić z nim wieczór. Wykręciłem jego numer - wydawał się być zaskoczony moim telefonem, ale nie odmówił spędzenia ze mną wieczoru.
W drodze do salonu pomyślałem o nim. Do tej pory sam nie mogłem zrozumieć, co było w nim tak atrakcyjnego. Uroczy uśmiech czy jego ochrypły aksamitny głos? Najprawdopodobniej ich połączenie. A może po prostu pociągało mnie wszystko, co nowe. Widząc go po raz drugi, byłem pod większym wrażeniem. Najwyraźniej próbował mi zaimponować i wyglądał bezbłędnie.
Biorąc mnie za rękę, powoli zatrzymaliśmy się i czekając na autobus, po prostu nie mogłem oderwać od niego wzroku. Po prostu świeciły się i podwójnie miło było zdawać sobie sprawę, że to ja byłem powodem.
Podczas uroczystości było wielu gości, a na ich tle Artem i ja wydawaliśmy się zagubieni. Jednak ludzie wokół nas nie byli tak interesujący i lubiliśmy się ze sobą komunikować. Dużo i interesująco mówił o sobie, ale jego główną cechą, która mnie przekupiła, było to, że był doskonałym słuchaczem.
Mocno czułem, że bez nikogo nie jestem tak łatwy, wolny i swobodny. Praktycznie nie pił, zachowywał się bardzo powściągliwie, ale nie mogłem nie zauważyć zainteresowania, z jakim dziewczyny na niego patrzyły. Tak, jest niesamowicie piękny i dopiero w tym momencie w końcu zdałem sobie z tego sprawę.
Kiedy goście zaczęli się rozchodzić, Anka nie spojrzała na mnie niejednoznacznie. Wydawało się, że wszystko rozumie, ale ja nie zacząłem jej niczego wyjaśniać, odkładając szczerą rozmowę w dni robocze. Pożegnaliśmy się z nią i poszliśmy na spacer z Artemem w nocnym mieście. Noc była niesamowicie romantyczna - duszny wieczór zastąpił ciepły deszcz i radowaliśmy się w tych chwilach, jakbyśmy żyli w dniach ostatnich. Szliśmy i po prostu na siebie patrzyliśmy.
Zbyt wiele zostało powiedziane, a teraz tej nocy słowa były zbędne. Nie wiedziałem, co nas czeka, choć czułem, że przez długi czas tego cudownego uczucia nie można było utrzymać. Artem miał wyjechać porannym pociągiem z powrotem do Symferopola. Oboje to zrozumieliśmy i dzięki temu nasza atrakcja stała się silniejsza, a nasze uczucia silniejsze. Resztę nocy spędziliśmy w jego pokoju, spotykając się razem o świcie.
Nie spaliśmy dłużej niż jeden dzień. To był ostatni dzień moich wakacji i niestety ostatni dzień naszego spotkania z nim. Mimo nieprzespanej nocy Artem wyglądał wesoło i energicznie. W jego oczach było coś w rodzaju żalu, którego na ogół nie ukrywał. Nie chciałem pozwolić mu odejść, ale nie mogłem też błagać, żeby został.
Nie wiem, czy ona go kochała, czy to było tylko hobby. A jednak nie mogłem go zobaczyć na stacji bez łez. Przytulił mnie i szepnął mi do ucha, że to nie koniec, że zadzwoni i przyjdzie ponownie. Wiedziałem, że może kiedyś się spotkamy, ale uczucie, że tracę coś bezpowrotnie, nie opuściło mnie. Nie, kiedy wsiadł do pociągu, ani kiedy płakałem, kiedy opuszczałem stację.