Myślę, że wskazane jest natychmiastowe zidentyfikowanie kilku punktów na swój temat. Nie mam bogatych rodziców, którzy mnie wspierają. Mój dochód jest średni. Nie mam domu ani samochodu.
Jestem zwykłym prowincjalnym, który mieszka w stolicy od 11 lat. Jednocześnie jestem tak wychowany, że nie sprzedam swojej miłości do pieniędzy. Dlatego uważam, że w relacjach normalne jest nie tylko żądanie od mężczyzn czegoś finansowego, ale także wydawanie pieniędzy. Ale w praktyce moja zasada życia przekształca się w pragnienie oszczędzania pieniędzy na siebie.
Motywy oszczędzania pieniędzy były inne: na początku związku, aby pokazać, że potrzebuję mężczyzny, a nie jego pieniędzy; w środku - że jestem ekonomiczny i troszczę się o niego; pod koniec związku nie musiałeś oszczędzać pieniędzy. Przecież nikt nie chciał ich na mnie zmarnować.
Więc historia numer jeden - początek związku. Pierwsza randka - chodzenie do kina. Kupuje bilety. Wszystko poszło dobrze. Idziemy do domu taksówki. Powiedziałem mu: „Słuchaj, czy zapłaciłeś za bilety - pozwól mi zapłacić za taksówkę?” Jego odpowiedź: „Gdybym wiedział, że zapłaciłbyś za taksówkę, kupowałbyś w kinie żetony z colą. Cóż, zapłać, jeśli chcesz.” Zapłaciłem z czystym sumieniem, ponieważ ona sama to zasugerowała. A co najbardziej nieprzyjemne, po tej dacie on, a nie ja, nie chciał przedłużać relacji.
Historia numer dwa - środek związku. Jest zabezpieczonym lekarzem z innego miasta. Jestem studentem. Relacje zaczęły się od tej osoby podczas wakacji i bardzo szybko się rozwinęły. Przyszła jesień - wróciłem na studia, więc spotkania trwały tylko w weekendy.
Podczas pierwszego spotkania po prostu postawił pieniądze na stole i powiedział: „To dla ciebie. Kup sobie to, czego chcesz”. A co ja zrobiłem? Czułem się winny i odpowiedzialny za to, jak wydałbym pieniądze. W mojej głowie panowała jedna myśl: „Nie jestem egoistą. Nie jest pięknie wydawać zarobione pieniądze tylko na siebie”. I to zdanie prowadziło moje działania. Za pierwsze pieniądze kupiłem mu drogie fartuchy medyczne. Po drugie - sweter w sklepie firmowym.
Potem powiedziałem: „Kochanie, pamiętaj, dałeś mi pieniądze? Więc nie wydałem tego na siebie, ale kupiłem ci prezent”, a w pięknym opakowaniu przyniosłem to, co przyniosłem. Reakcje: „Och, jaki jesteś świetny facet” - nie było. Zapadła cicha cisza, suche słowo wdzięczności. Nie uważasz, że podobały mu się prezenty. Opowiedział mi później, jaki entuzjazm otrzymał od szlafroków i swetra od współpracowników i przyjaciół.
Ale z jakiegoś powodu zrozumienie, że wydaję na niego pieniądze, a nie na siebie, nie zmotywowało go do dalszego dawania mi ich dalej. Więcej nie dostałem od niego ani grosza. Potem kupiłem mu prezenty za moje pieniądze. Dlatego kiedy się zerwaliśmy - miał pół prezentowanej przeze mnie szafy, nie miałem nic.
Z innym młodym mężczyzną Popełniłem błędy w życzeniach na prezenty. Na przykład do jego pytania: „Jakie kwiaty dajesz na 14 lutego?” Odpowiedziałem: „Och, kochanie, są tak drogie. Plus, zima - szybko zanikają. A ja też mam taki dziwny smak - trudno mi się zadowolić bukietem”. Potem nigdy nie widziałem kwiatów od tej osoby. Nawet na urodziny. W końcu wyjaśniłem, że nie podobało mi się. I fakt, że nie rozumiem, dlaczego je daję.
Mój drugi błąd był związany z pytaniem: „Jaki prezent kupujesz na 8 marca?” A moja odpowiedź (której wciąż nie mogę sobie wybaczyć) brzmiała następująco: „Kup mi matę do jogi. Ale tylko najtańsza. Bez fanatyzmu, kochanie”.
Cóż, po tym nie jestem głupcem? Kto zdecydował się zapisać? Na siebie? A co to pokazało człowiekowi? Jego oszczędność i oszczędność, lub fakt, że nawet nie cenię siebie. Dlaczego więc mogę żądać szacunku dla siebie od innych, ponieważ sam nie pokazuję tego mojej osobie? Otrzymałem prezent, o który prosiłem: tani dywanik, który wyrzuciłem po kilku miesiącach.
Ostatnia historia związane z końcem związku. Kiedy moja kobieca intuicja powiedziała mi, że nasz weekend dusi się od życia i nudy, postanowiłem wziąć wszystko w swoje ręce. Znalazła hotel, który poza sezonem oferował apartament (ozdobiony świecami i płatkami róż) za pół ceny. Zapłaciłem za to i zorganizowałem niespodziankę dla młodego człowieka. Pomyślałem, że znając wartość takiego prezentu, zapłaci przynajmniej za jedzenie, które jedliśmy w pokoju. Ale myliłem się. Od mojej inicjatywy - to mój portfel. Po tym incydencie nie było więcej romansów w związku - ponieważ odmówiłem zapłaty.
Powszechną rzeczą w tych opowieściach jest to, że przez długi czas nie rozumiałem, dlaczego dziewczyny, na których mężczyźni wydają pieniądze, budują tak łatwo relacje. I dopiero po chwili przyszła mi do głowy prosta prawda, którą mówią wszyscy psychologowie: „Im więcej mężczyzna wkłada kobietę, tym bardziej przywiązuje się”.
Wniosek, z którym teraz żyję, brzmi tak: oszczędzanie pieniędzy człowieka oszczędza na sobie. Warto zawsze pamiętać o prawdzie słów E. M. Remarque: „Kobieta oszczędzająca na sobie czyni tylko jedno pragnienie innym - ocalić na nią jeszcze więcej”.
Kochaj i doceniaj siebie, moja droga. Nie popełniaj moich błędów.